czwartek, 4 listopada 2010

Motylkowe postępy


Powoli do przodu. Z naciskiem na powoli, niestety.

Udało mi się ukończyć dwa kolejne hafciki (z sześciu docelowych).
Ten poniżej jeszcze nitką podwójną:




Zarzekałam się, że kolejny hafcik będzie wykonany zwykłą muliną, ponieważ źle mi się haftuje metalizowaną nitką, ale postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę, i spróbowałam haftu pojedynczą nitką. Oto efekt:




Wydaje mi się, że w przypadku śnieżynek może być. Wyszywa się o niebo lepiej, więc jednak nie będzie zmiany na zwykłą mulinę. Zaczęłam już czwarty hafcik:



Dobrze, że SAL ruszył tak wcześnie - nie muszę się zbytnio denerwować, że nie zdążę.

A poza tym, ilekroć tu zaglądam, cieszę się jak dziecko, że mogę uczestniczyć w tym naszym wspólnym przedsięwzięciu!

8 komentarzy:

  1. Bardziej mi się podoba ten z pojedynczą nitką, jest taki zwiewny...

    OdpowiedzUsuń
  2. Magda - myślę, że właśnie dlatego pasuje do śnieżynek
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyszło bardzo delikatnie! Dobrze, że nie rezygnujesz z metalizowanej nici:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie z tą metalizowaną nitką! Błyszcząco, mieniąco...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyszyte pojedynczą nitką są takie delikatne, zwiewne, jakby za chwilę chciały ulecieć w dal :)
    Może któraś już poleciała - muszę wyjrzeć przez okno :))))))))))))
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za wszystkie zachęty i ciepłe słowa!

    Splociku - jeszcze nie poleciały, trzymam je chwilowo... no może nie pod kluczem, ale bezpiecznie schowane przed pokusami wyfrunięcia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Śnieżynki im delikatniejsze tym lepsze... Pojedyncza nitka może być jak najbardziej :-)

    OdpowiedzUsuń