czwartek, 9 grudnia 2010

Bałwanki gotowe

Mam już wszystkich zimowych kawalerów. Mają nawet maleńkie błyszczące gwiazdki na czapkach i te nosy nieszczęsne przez które o mało co nie doszło do rodzinnej awantury :)Opis kopiuję z bloga:
"Bałwanki mają około 5,5 cm, więc nosy są wielkości ziarnka słonecznika. Robiłam je z białej modeliny, malowałam farbą plakatową i potem jeszcze pokryłam lakierem bezbarwnym. Po przyszyciu trzech, czwarty pękł w trakcie przewlekania igły (mają dziurki małe zrobione przed utwardzeniem). Musiałam więc dorobić czwarty nos. Zrobiłam. Ugotowałam. Pomalowałam. Ułożyłam na gazecie do schnięcia i poszłam pod prysznic.
Międzyczasie mój mąż akurat tą, wypaplaną farbą gazetę wziął do czytania.
Załamałam się na myśl, że będę musiała jeszcze raz robić cholerny czwarty nos. Nawet się nie darłam - jestem taaaaka dumna.
Ale nie - znalazł się pod kaloryferem.
Jego szczęście.
Męża, nie nosa."
A oto i one:


No i fotka całej czwórki:



Pokażę je jeszcze raz - przeszyte i ukończone! Pa!

8 komentarzy:

  1. Hi hi, mężowi pogratulować tak wyrozumiałej żony:)))
    Super są te bałwanki, fajny pomysł na wersję 3D:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodkie takie, że ..... teraz to będę musiała je zrobić.....kiedyś :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie Ci wyszły, a te noski dodają im zadziorności :) Super :)
    A mój mąż w nocy przełożył moją robótkę na stół... na zasypany tłustymi okruchami stół...

    OdpowiedzUsuń
  4. Angeladgam - ale kochamy ich mimo wszystko :)

    Dziękuję kochane!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bałwany są fantastyczne, nosy są fantastyczne, oczywiście fantastyczni są ci nasi faceci, ale Kochana co ja Ci tego spokoju i ciszy gratuluje !!!

    OdpowiedzUsuń