Mam już wszystkich zimowych kawalerów. Mają nawet maleńkie błyszczące gwiazdki na czapkach i te nosy nieszczęsne przez które o mało co nie doszło do rodzinnej awantury :)Opis kopiuję z bloga:
"Bałwanki mają około 5,5 cm, więc nosy są wielkości ziarnka słonecznika. Robiłam je z białej modeliny, malowałam farbą plakatową i potem jeszcze pokryłam lakierem bezbarwnym. Po przyszyciu trzech, czwarty pękł w trakcie przewlekania igły (mają dziurki małe zrobione przed utwardzeniem). Musiałam więc dorobić czwarty nos. Zrobiłam. Ugotowałam. Pomalowałam. Ułożyłam na gazecie do schnięcia i poszłam pod prysznic.
Międzyczasie mój mąż akurat tą, wypaplaną farbą gazetę wziął do czytania.
Załamałam się na myśl, że będę musiała jeszcze raz robić cholerny czwarty nos. Nawet się nie darłam - jestem taaaaka dumna.
Ale nie - znalazł się pod kaloryferem.
Jego szczęście.
Męża, nie nosa."
A oto i one:
No i fotka całej czwórki:
Pokażę je jeszcze raz - przeszyte i ukończone! Pa!
Hi hi, mężowi pogratulować tak wyrozumiałej żony:)))
OdpowiedzUsuńSuper są te bałwanki, fajny pomysł na wersję 3D:))
Słodkie takie, że ..... teraz to będę musiała je zrobić.....kiedyś :)))
OdpowiedzUsuńBałwanki super!
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci wyszły, a te noski dodają im zadziorności :) Super :)
OdpowiedzUsuńA mój mąż w nocy przełożył moją robótkę na stół... na zasypany tłustymi okruchami stół...
Świetne te bałwanki!!!!!
OdpowiedzUsuńAngeladgam - ale kochamy ich mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochane!
Cudne! I te nosy w 3D piękne :)
OdpowiedzUsuńBałwany są fantastyczne, nosy są fantastyczne, oczywiście fantastyczni są ci nasi faceci, ale Kochana co ja Ci tego spokoju i ciszy gratuluje !!!
OdpowiedzUsuń