We środę, mimo zupełnie innych planów, nagle, w najmniej spodziewanym momencie ... naszła mnie ochota na wyszywanie SALa. Do tego stopnia była to nagląca potrzeba, że rzuciłam needlpointowego SALa i zabrałam się za obrzucanie materiału na którym powstaje drzewko. A dlaczego akurat jednak ten wzór, dlatego że przypadkiem znalazłam piękną zieloną nitkę rayona w swoich zapasach i od razu zobaczyłam oczami wyobraźni ten obrazek na boskim belfaście 32ce w kolorze linen row.
Nie posiadając wzoru, zdesperowana przerysowałam fragment wzoru z obrazka i zaczęłam wyszywać :). Oto co pierwszego wieczoru udało się wyszyć:
M.
Tak to jest z silnymi pokusami :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak Ci się podoba efekt wyszywana na belfaście :) Bo jak dla mnie wygląda już teraz cudnie!
OdpowiedzUsuńAniu o tym więcej napiszę zaraz u siebie na blogu :)
OdpowiedzUsuńA to ja "szczekam" :) I lecę na Twój blog :)
OdpowiedzUsuńUff... Madziula! Toż to śliczność będzie!
OdpowiedzUsuńzapowiada się bardzo ciekawie. Czekam na kolejne etapy i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż kusi mnie wyszycie gwiezdnej choineczki, ale pewnie w tym roku mi się nie uda.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną odsłonę Twojej pracy :)
Pozdrawiam ciepło.
Jak nagła potrzeba, to co robić - trzeba zacząć:)) Rayon cudny!
OdpowiedzUsuńOj Madziul Madziul widzę chorobę w tych czynach :D zachorowałaś na piękną choinkę ^^
OdpowiedzUsuńTe choróbska są bardzo podstępne, dopadają nie wiadomo kiedy i jak, ale za to jakie cudne objawy mają :))))
OdpowiedzUsuń