Ufff, udało mi się dotrzymać obietnicy i codziennie postawić kilka lub kilkanaście krzyżyków. Tempo żółwie lub zgoła ślimacze, ale nic na to nie poradzę, mam na warsztacie kilka prac i SAL chwilowo musi dać pierwszeństwo zobowiązaniom wcześniejszym. Ale idzie, idzie! Jak obiecałam, we wtorek wieczorem zamieszczam zdjęcie kolejnego etapu pracy. Kto się dobrze przyjrzy, najlepiej przez lupę, ten dostrzeże, że przybyło kilka pasemek jasnej czerwieni oraz dosłownie kilkanaście plamek niebieskiego.
Poprzedni stan:
Obecny stan:
Postęp zdecydowanie jest. Po tym jak poszatkowałaś kanwę, wnioskuję, że to naprawdę duża praca. I intrygująca... :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Też widzę wyraźny postęp, w przeciwieństwie do mojego SALa to milowy krok naprzód :))))
OdpowiedzUsuńNo to idziemy równo :))) U mnie też są postępy :)
OdpowiedzUsuńLilka, wg opisu jest to wyszywania na 60 godzin, gdybym co dzień poświęciła mu godzinę, to na Święta akurat bym zdążyła ;)
OdpowiedzUsuńKrzysia, podnosisz mnie na duchu, bo myślałam, że tylko ja go widzę :)
Jolcia, to wzajemnie trzymamy za siebie kciuki!
Musiałam powrócić do Twojego wcześniejszego posta bo w pierwszej chwili nie mogłam rozpoznać Twojego twórczego zamysłu. Anioł ! Rozumiem, że w czerwonej sukience :)
OdpowiedzUsuńAnioł, w sukience między innymi czerwonej :D
OdpowiedzUsuń60 godzin, jak to liczysz? Może ja sobie jakoś przeliczę moje prace. Serio pytam.
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem, to "wycena" producenta
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że postę jest. Jak się uporasz z innymi pracami to pójdzie szybciej. A poza tym do świąt na szczęście jeszcze trochę czasu zostało.
OdpowiedzUsuńtym się pocieszam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie niedawno, zastanawiałam się czy jest jakiś wzór,algorytm ;)) na obliczenie czasu przesiedzianego na projektem. Przyznam się, że bywało, że wyszywałam ze stoperem np takiego "bibliotekarza" wyszywałam prawie bite 160 godzin.
OdpowiedzUsuń