Chcialam sie wam dzis pochwalic skonczona a nawet i zagospodarowana bomka...a tu stalo sie nieszczescie ...klapa totalna....normalnie ryczec mam ochote..przytulcie mnie prosze ...nawet pisac juz nie mam ochoty...kto ciekawy niech zajrzy na moj blog....
Pewnie Cię to nie pocieszy, ale w zeszłym roku nie ukończyłam wyszywania choinki, bo mulina zafarbowała mi kanwę;-( Ale uparta jestem już ufarbowałam ja razem z haftem i w tym roku ją zakończę.
OdpowiedzUsuńMoze i ty coś wymyślisz, bo bombka jest przecudna;-)))
Przytulam mocno !!!!
OdpowiedzUsuńAlbo ja jestem już totalnie ślepa albo zdjątko zmyślnie przed prasowaniem trzaśnięte bo ja żadnej przygrzanki nie mogę dowidzieć.
OdpowiedzUsuńByłam na Twoim blogu, mam nadzieję, że bombkę da się uratować!
OdpowiedzUsuńNie załamuj się, wszak, gdzie drwa rąbią, wióry lecą..., gdzie robota pali się w rękach, wszystko zdarzyć się może...
OdpowiedzUsuńNa pewno wymyślisz coś, co nas zadziwi :)))
Pozdrawiam ciepło.
oj pocieszamy Cie ale nie rozpaczaj! na pewno cos się zaradzi i nie będzie praca stracona :)
OdpowiedzUsuń