Uskrzydliły mnie Wasze komentarze i coś jakby drgnęło.
Nie wiem jak to się stało ani jakim sposobem, bo wyszywałam tyle co zazwyczaj (chyba), ale nabrałam lepszego tempa i nareszcie mogę powiedzieć, że mam bliżej niż dalej! Po raz pierwszy też, aby pokazać postęp w pracy, musiałam zdjąć kanwę z ram, na których haftuję.
Tak było tydzień temu:
A dziś rano było tyle:
Dana, chętnie odkupię od Ciebie tę brakującą nić!
Dziękuję Wam za cały doping, bez niego prawdopodobnie ciepnęłabym kanwę w kąt na kolejny rok...
Potem jeszcze trochę krzyżyków postawiłam z rozpędu, po czym uznałam, że należy mi się nagroda i dla własnej przyjemności zaczęłam okreskowywać główkę. Szybko zapadł zmrok i odcieni brązu już nie rozróżniałam, więc w połowie przerwałam, ale za tydzień pokażę Wam jaki śliczny kok ma anielica.
Super! Jeszcze "chwilkę" i anieliczka wyskoczy jak żywa!
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję :)
OdpowiedzUsuńKochana ... DO ROBOTY !!! to taki fajniusi wzorek,dawaj,dawaj !!!! ja nigdy nie widziałam go wyszytego ... liczę na Ciebie .. buziole ..Marta
OdpowiedzUsuńcoraz piekniejsza:)) no i przybylo jakby wiecej:P
OdpowiedzUsuńja tez jeszcze nie widzialam tego haftu wyszytego wiec niecierpliwie czekam na twoj finisz:)))
pozdrawiam Asia
Ja widziałam - w gazecie, z której go mam :D :D
OdpowiedzUsuńNastawcie się, że jeśli chodzi o koraliki i prawdopodobnie część nici, to nie będą zgodne z oryginałem, bo ich zwyczajnie w naszej ojczyźnie nie ma, ale może coś się uda sklecić ;)