A własciwie cdn... ponieważ leniuchowania czas błogi się skończył i należy się wziąć za tzw "prawdziwe życie" brrr!
Bo, widzicie, cała tajemnica mojego speedy Gonzalesa zamyka się w jednym, prostym L-4. Zapalenie zatok i antybiotyk, nie na tyle jednak upierdliwe, ze szło dziergać ;)
I wydziergało, a jakże!
Jeszcze jedna proza życia mi weszła w paradę. Skończyły sie kluczowe mulinki. Trza do pasmanteri pojsć. Ehh.. żyzn ;)
To ja już teraz wszystko rozumiem :D. Myślę,że i bez L4 szybko go skończysz :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się Twój wianek podoba !!!
OdpowiedzUsuńHmm... a więc to w tym tkwił Twój sekret :-)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten wianek będzie :-)
Żyzń tiażelaja, ale dasz radę :) Piękne krzyżyki :*
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentuje Twój wianek, myślę, że to wystarczający powód żeby go skończyć :)
OdpowiedzUsuńa jednak i chorowanie czasem czemus sluzy
OdpowiedzUsuńwianuszek przesliczny
Lepiej być zdrowym jednak!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w haftowaniu i zdrowia życzę :)
Dobrze wykorzystane choróbsko :)
OdpowiedzUsuńTeraz pewnie "w cugu" i bez L-4 polecisz jak błyskawica.
Pozdrawiam
Podoba mi się ten wianuszek! I najgorsze a może właśnie najlepsze... mam tę gazetkę ;)
OdpowiedzUsuńale duzo to L4 wydziergało :)) i bardzo pięknie, śliczny ten wianek
OdpowiedzUsuńPiękny! Ale zdrowia i tak życzę:))
OdpowiedzUsuńIdziesz jak burza - nawet choróbsko nie przeszkodziło :)
OdpowiedzUsuńPiękny wianuszek :)
Ja mam podobny - do wyszycia - od kilku lat ciągle w planie. Może na przyszły rok...
Dużo zdrówka życzę :)
Pozdrawiam ciepło.
Ale tempo, a jakie efekty! Ślicznie :-)
OdpowiedzUsuń