środa, 3 listopada 2010

Wianuszka c.d.

A własciwie cdn... ponieważ leniuchowania czas błogi się skończył i należy się wziąć za tzw "prawdziwe życie" brrr!
Bo, widzicie, cała tajemnica mojego speedy Gonzalesa zamyka się w jednym, prostym L-4. Zapalenie zatok i antybiotyk, nie na tyle jednak upierdliwe, ze szło dziergać ;)

I wydziergało, a jakże!





Jeszcze jedna proza życia mi weszła w paradę. Skończyły sie kluczowe mulinki. Trza do pasmanteri pojsć. Ehh.. żyzn ;)

13 komentarzy:

  1. To ja już teraz wszystko rozumiem :D. Myślę,że i bez L4 szybko go skończysz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się Twój wianek podoba !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... a więc to w tym tkwił Twój sekret :-)
    Śliczny ten wianek będzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żyzń tiażelaja, ale dasz radę :) Piękne krzyżyki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie się prezentuje Twój wianek, myślę, że to wystarczający powód żeby go skończyć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a jednak i chorowanie czasem czemus sluzy
    wianuszek przesliczny

    OdpowiedzUsuń
  7. Lepiej być zdrowym jednak!
    Powodzenia w haftowaniu i zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze wykorzystane choróbsko :)
    Teraz pewnie "w cugu" i bez L-4 polecisz jak błyskawica.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się ten wianuszek! I najgorsze a może właśnie najlepsze... mam tę gazetkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ale duzo to L4 wydziergało :)) i bardzo pięknie, śliczny ten wianek

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny! Ale zdrowia i tak życzę:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Idziesz jak burza - nawet choróbsko nie przeszkodziło :)
    Piękny wianuszek :)
    Ja mam podobny - do wyszycia - od kilku lat ciągle w planie. Może na przyszły rok...
    Dużo zdrówka życzę :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale tempo, a jakie efekty! Ślicznie :-)

    OdpowiedzUsuń